Z komnaty snów: "De La Nuit"

Leżałem z kimś na ziemi i patrzeliśmy w gwaizdy, które były srebrnymi rysami na ciemnym niebie. Widziałem energię naszych ciał. Z prawej strony dobiegł jakby śpiew kobiety, który wytwarzał bardzo silną i dziwną atmosferę. Rysy na niebie powiększyły się, a energia zgęstniała. Po chwili zmaterializował się z niej kwadratowy obiekt. Na wpół przytomny starałem się mamrotać bezwładnymi ustami: "Bahlasti Ompehda"!
(Wojtek)