Archetyp wędrowca w prozie H. Millera

Nadsyłacie pierwsze teksty na
'Konkurs na najciekawszą recenzję wybranej książki jungowskiej'

Zapraszamy do zapoznania się z tekstem Pana Radosława Kicińskiego pt:
' Archetyp wędrowca w prozie H. Millera'

Hiszpański filozof Jose Ortega y Gasset twierdził, iż rzeczą każdego z nas jest żyć własnym życiem, tworzyć własną historię, iść własną drogą, kształtować własną perspektywę i osiągać własną pełnię (Ortega y Gasset, Bunt mas, Warszawa 2004). Bowiem jak długo człowiek czyni w ten sposób jest moralny, w przeciwnym razie, jest niemoralny – człowiek musi o coś zabiegać, nawet nie posiadając motywacji transcendentnej.
W po trosze podobnym duchu utrzymana została proza H. Millera. W latach trzydziestych pisarz uciekł ze Stanów Zjednoczonych, jak twierdził, nie potrafił znieść panującego tam klimatyzowanego koszmaru, stworzonego przez ludzi umiejących wyłącznie kupować i sprzedawać (H. Miller, Klimatyzowany koszmar, Warszawa 1999). Mieszkał w Paryżu w dzielnicy Montmartre, gdzie przez szereg miesięcy głodował – pierwszy ciepły posiłek od momentu pojawienia się w stolicy Francji zjadł po kilku tygodniach na bulwarze Saint - Germain. Ale bez względu na tego typu okoliczności nieustannie pisał, każdego dnia powstawało przynajmniej po kilkanaście stron maszynopisu. Tworzył, bo jego zdaniem rzeczywistość domagała się tego aktu, choćby ze względu na materialną nędzę ludzi twórczych, wszechobecną biedę ciekawie zapowiadających się malarzy, początkujących pisarzy, często pozostających bez większych szans na opublikowanie swych zbyt trudnych tekstów – w tym czasie pseudo artystom niczego nie brakowało (atrakcyjnych kobiet, odpowiednich farb). Właśnie na tle życia paryskiej bohemy toczy się akcja głośnej powieści z 1934 roku Zwrotnik raka (Miller Henry, Zwrotnik raka, Warszawa 1999). Jak wiadomo książkę uznano za zbyt śmiałą z uwagi na otwarte wątki erotyczne i zakazano opublikowania w USA, dopiero w 1964 roku Amerykański Sąd Najwyższy uchylił wyrok w tej sprawie (przez wiele lat istniał nawet zakaz wwożenia powieści do Ameryki). Autor określił dzieło jako zniewagę wyrządzoną siedmiu niepodważalnym wartościom kultury: sztuce, Bogu, człowieczeństwu, przeznaczeniu, czasowi, miłości i pięknu. Słowa te z dumą wpisują się w duchowy klimat twórczości Milera, twórczości natchnionej dwiema dopełniającymi się ideami: wolności i przeznaczenia.

Miller był poniekąd włóczęgą, niezależnym indywidualistą, nieustannie poszukującym swej autonomii i wartości. Prowadził życie nieuporządkowane, a zarazem ekscytujące – w swych książkach otwarcie krytykował podejście Amerykanów do moralności oraz ich purytański, fałszywy, a być może i niebezpieczny system wartości (Miller Henry, Czarna wiosna, Warszawa 1999). W kontekście jungowskim można zatem rzec, iż los artysty determinował archetyp wędrowca (Dudek Zenon Waldemar, Podstawy psychologii Junga, Warszawa 2006). Ów wędrowiec jest właśnie człowiekiem przemierzającym świat, stale eksperymentującym ze sobą (wędrowiec to także Odyseusz, Wilhelm Meister Goethego). To ktoś usiłujący rozpoznać własną naturę, nierzadko płacąc za swe pragnienie wysoką cenę (w średniowiecznych legendach często znajduje się w sytuacji zagrożenia, na przykład podczas spotkania ze smokiem, wówczas liczy wyłącznie na siebie, ratuje własną skórę, nie myśląc o innych). Na gruncie psychologii głębi można mówić o mniej i bardziej dojrzałym wędrowcy. Pierwszy jest typem wiecznego chłopca, kowboja albo hippisa. Jest gotów uwierzyć w swoje ja, niekiedy z obawy utraty poczucia wolności ucieka w samotność od społeczeństwa, nigdy nie prosi o pomoc. Dojrzały wędrowiec (Miller ewoluuje w tym kierunku) także odnajduje siłę w samotności, ale potrafi ponadto na równych prawach uczestniczyć w życiu grupy (rodziny, społeczeństwa), uznaje racje, prawa innych, za wartości podstawowe – nikt bowiem nie może osiągnąć tego, czego pragnie, dopóki nie dorośnie do tego (Miller Henry, Zwrotnik koziorożca, Warszawa 1999).