Cytat tygodnia 25/2012: "Dwójca, trójca i Goethe"

'Trójca objawia się jako męska, to znaczy symbolizuje zdolność do podejmowania decyzji i gotowość do czynu (w alchemii – wytrysk wody z fontanny). Dwójca natomiast zachowuje się żeńsko, to znaczy jako poczynający, przypominający patiens lub jak tworzywo podatne na obróbkę (w alchemii: informatio – odciskanie formy i impraegnatio – ciąża). Z psychologicznego punktu widzenia trójca odpowiada potrzebie, żądaniu, żądzy, agresji oraz aktowi woli, dwójca zaś całościowej reakcji systemu psychicznemu na bodziec lub rozstrzygnięcie świadomości, co samo w sobie nic przecież nie znaczy; gdyby owemu bodźcowi czy rozstrzygnięciu nie udało się przezwyciężyć inercji całego człowieka, gdyby decyzji nie udało się przeforsować wbrew wszelkiemu bezwładowi i innym, nieustannie dającym o sobie znać oporom, to wszystko mogłoby spalić na panewce. Czyn powstaje wtedy, gdy człowiek daje się porwać jakiejś idei, gdy pójdzie za nią i ją urzeczywistni – tylko wtedy objawia się on jako żywa całość i jedność („Był na początku Czyn”), zakładając rzecz jasna, że czyn jest dojrzałym produktem procesu obejmującego Całkowitość psychiczną, nie zaś jednym z tych tłumiących impulsów czy jedną z bitew. Poruszamy się tutaj po znanym obszarze, weszliśmy w krąg problematyki, którą w najwspanialszych obrazach przywodzi nam przed oczy Faust – ostatnie i największe dzieło alchemiczne. Albowiem Goethe w rzeczy samej opisuje przeżycie alchemika, który odkrywa, co wyprojektował w retortę – własny mrok, wszystko, co w nim jeszcze nie doczekało się zbawienia, namiętność, dążenie do celu, czyli pragnienie, by stać się tym, czym właściwie jest, do czego zrodziła go matka, a mianowicie, by po pielgrzymce przez długie, w tysiáczne nieporozumienia uwikłane życie stać się filius regius – synem najwyższej Matki. Możemy jednak sięgnąć również do jakże ważnego poprzednika Fausta – do Chymische Hochzeit Christiana Rosencreutza z roku 1616; Goethe musiał znać to dzieło. W gruncie rzeczy i w jednym, i w drugim wypadku chodzi o to samo, czyli właśnie o aksjomat Maryi, a zatem o przemianę różokrzyża z nieoświeconego stanu początkowego i kontynuowanie procesu przemiany aż do chwili uświadomienia sobie jego „królewskiego” powinowactwa.'

(C.G Jung 'Praktyka psychoterapii')