'Pierwsze zwiastuny integracji osobowości nadchodzą we śnie lub w trakcie “aktywnej imaginacji”, co przedstawiłem w moich wcześniejszych pracach, w formie symboliki mandali, znanej także alchemikom. Ale pierwsze zapowiedzi tego symbolu Jedności nie świadczą bynajmniej o tym, że Jedność została osiągnięta. Podobnie jak alchemia zna dużą liczbę wielorako zróżnicowanych procedur, od siedmio- do tysiąckrotnej destylacji, od opus unius diei (dzieło jednego dnia) do trwającej dziesięciolecia błędnej podróży, tak i napięcia między parami przeciwieństw psychicznych wyrównują się powoli; jak alchemiczny produkt końcowy zdradza jeszcze esencjalny rozłam, tak i skonsolidowanej osobowości na zawsze pozostanie bolesne wspomnienie “natury dwojakiej”. Ideę pełnego uwolnienia od cierpień tego świata musimy, niestety, zaliczyć do kręgu złudzeń. W końcu symboliczno-przykładne ludzkie życie Chrystusa nie zakończyło się osiągnięciem skończonego błogostanu – dobiegło ono kresu na krzyżu. (Osobliwe, że w kreśleniu hedonistycznym wizji ostatecznego celu w braterskim uścisku podają sobie dłonie racjonalistyczny materializm i pewien odłam “pobożnego” chrześcijaństwa.) Cel jest jednak ważny tylko jako idea, istotne zaś jest samo opus, które do tego celu prowadzi: nadaje ono bowiem sens ludzkiemu życiu. To dlatego jednoczą się “prawe i lewe” natury, to dlatego współpracuje świadomość z nieświadomością.'
(C.G Jung 'Praktyka psychoterapii')