(Opracowane na podstawie przedmowy Jerzego Prokopiuka do pracy: "Odpowiedzi Hiobowi" Carla Gustava Junga, Wyd. "Ethos", Warszawa 1995)
Komnata snów
Z komnaty snów: "Świetliste drzewko"
Znajduję się u siebie w domu. Widzę zielone drzewko wygląda jak choinka. Zawieszam na nim okrągłe duże kule wyglądające jak bombki. Jedyna różnica, że w każdej z nich toczy się życie, każda bombka jest oddzielnym światem w którym toczy się życie. Widzę tam poszczególnych bohaterów tego świata. Nagle słyszę zdanie, które ktoś na głos wypowiada, ten ktoś jest niewidzialny, słyszę: „wystarczy jeszcze tylko trochę to poprawić”. Biorę jakiś pędzelek i po kolei dotykam bombki, które nagle zamieniają się w kule światła. Widzę, że nagle cała choinka staję się świetlistym drzewkiem.
Z komnaty snów: "Pustynia"
Błądzę po pustyni, cierpiąc z powodu pragnienia. Słońce pali niemiłosiernie, jestem u kresu sił. W chwili, gdy zaczynam się załamywać, odkrywam oazę. Kiedy się schylam, by zaspokoić straszne pragnienie, z przerażeniem widzę, jak olbrzymi tygrys gotuje się do skoku, aby mnie zabić. Jego ślepia płoną na czerwono, czuję się jak sparaliżowany. Bestia zbija się, szykuje się do skoku; śmiertelny pot bije wszystkimi porami, budzę się. (Janek)
Z komnaty snów: "Klacz"
Śnię, że jestem w domu rodzinnym. Jest brudno i nieporządek. Zabieram się za sprzątanie kuchni. Myję okna. Zdejmuję firanki i zasłony. Zabieram je do prania. Robi się ciemno.
W ogrodzie wisi wyprana biała pościel, w którą zawinęła się klacz ze źrebięciem. Zastanawiam się jak mi się będzie spało teraz w takiej pościeli, w której przed chwilą zawinięta była klacz. W pościeli z zapachem klaczy. Nie czuję odrazy, bo klacz jest bardzo czysta. Podchodzę do niej i zdejmuję prześcieradło. Chce mnie kopnąć, ale jej się nie udaje. (Grażyna)
Z komnaty snów: "Jaskinia i ogień życia"
Z wielkim trudem ja i kilku kolegów docieramy - najpierw samochodem, potem na piechotę - na szczyt stromej góry, gdzie stoi kościół. Gdy słyszę, że właśnie będzie nabożeństwo dla dzieci, opada mnie rozczarowanie - nie chcę w nim uczestniczyć. Odchodzę. Usiłuję zejść na dół po przeciwległym zboczu. Stok jest jednak tak stromy i gładki, że się ślizgam - chwila nieuwagi, a stoczę się w dół. Ściągam buty, może na bosaka będzie wygodniej i pewniej.
Z komnaty snów: "Lis"
"Powinnam poślubić lisa - tyle wiem. Dziwię się, jestem trochę wystraszona, ale mimo wszystko rozluźniona. Leżę razem z lisem pod krzakami w wysokiej trawie. Lis jest duży jak człowiek. Czuję jego miękkie rude futro, jedwabiście lśniące w słońcu. Podoba mi się jego puszysty ogon. To takie przyjemne - przytulać się do lisa."
(Angela)